W latach 30 XX wieku na rosyjskim niebie pojawiły się latające konstrukcje, które oznaczono ANT (Andriej Nikołajewicz Tupolew). Samoloty stały się popularne za sprawą przelotu nad biegunem północnym. ANT-7 w maju 1937 roku, jak również ANT-25 wsławiły się przelotami do Ameryki Północnej z załogami Gromowa i Czkałowa, których trasy również przebiegały nad biegunem północnym. W 1936 roku A. N. Tupolewa mianowano głównym konstruktorem.
Ten inteligenty i zarazem skromny człowiek był pełen
twórczych pomysłów. Niestety w październiku 1937 roku został
aresztowany przez NKWD i oskarżony o przywództwo partii
rosyjsko-faszystowskiej. Jak kto w tamtych czasach było,
błyskawicznie uwieziony został w moskiewskim wiezieniu, gdzie po
niespełna rocznych przesłuchaniach "przyznał się" do tego,
czego nigdy nie robił. W tamtym czasie na rozkaz samego Stalina NKWD
organizowała pod swoją kuratelą szereg nowych specjalistów z
rożnych biur konstrukcyjnych, w których to zbierano wcześniej
aresztowanych specjalistów rożnych dziedzin. Stworzono w ten sposób
cztery grupy konstruktorskie połączone w specjalny oddział
techniczny zwany "STO", czyli Specjalnyj Techniczeskij Otdieł.
Oznaczenie "STO" przeszło na projekty samolotów opracowanych
przez te grupy. Projektem 100 był dwusilnikowy myśliwiec, a szefem
grupy był sam Władimir Michajłowicz Petlakow. Projekt 101 był
jednosilnikowym myśliwcem przechwytującym, a szefem grupy był
Dimitrij Tomaszewicz.
Projekt 102 to z kolei dwusilnikowy,
wysokościowy bombowiec dalekiego zasięgu, który projektował
Władimir Miasiszczew. Ostatni projekt był oznaczony jako 103 i był
to frontowy bombowiec nurkujący, a jego szefem został wspomniany
wcześniej A.N. Tupolew. Przebywający w wiezieniu Tupolew otrzymał
od Berii zadanie opracowania czterosilnikowego, nurkującego bombowca
z dużym zasięgiem. Tupolew i jego zespół zdawali sobie sprawę,
iż zadanie w tym czasie jest po prostu niewykonalne. Z wielkim
trudem udało się Tupolewowi przekonać Berię do zmiany nierealnego
projektu na rzecz stworzenia dwusilnikowego, nurkującego bombowca
frontowego. Uwięzieni konstruktorzy pracowali przez 6 dni po 10
godzin dziennie. Efektem mozolnej pracy po niedługim czasie był
opracowany projekt 103-nurkujący bombowiec, którego budowę
rozpoczęto w maju 1940 roku.
Latem 1940 roku konstruktorzy
rozpoczęli wprowadzać pewne modyfikacje, które były podyktowane
wcześniejszą wizytą delegacji sowieckiej w Niemczech, gdzie
pokazano im m.in. bombowiec nurkujący Ju-88 Junkers. Delegacja była
zafascynowana m.in. kabiną tego samolotu, która charakteryzowała
się zwartym rozmieszczeniem załogi w przedniej kabinie. Zaraz po
powrocie do Rosji zażądano, aby konstruktor poszedł śladem
konstruktorów niemieckich. Dodatkowo wprowadzono również
modyfikacje z silnikami AM-37. Próby fabryczne trwały od stycznia
do maja 1941 roku. Efektem tych zmian było to, że projekt 103
stanął od razu w rzędzie najlepszych bombowców swojej klasy na
świecie.
W październiku 1941 roku ukończono montaż kolejnej
wersji bombowca z nowymi silnikami M-82 o większej jeszcze mocy z
oznaczeniem 103W. Właśnie podczas tych prób samolot otrzymał
nazwę Tu-2. Szybko uznano, że to właśnie ten samolot jest
nowoczesnym bombowcem z dużym udźwigiem bomb (do 2000 kg), potężnym
uzbrojeniem (dwa działka 20 mm, trzy karabiny maszynowe 7,62 mm, 10
pocisków rakietowych RS) o zadowalającej żywotności i co
podkreślali sami piloci - nietrudnym w pilotażu. Dodatkowo Tu-2
mógł pochwalić się jeszcze jedną, istotną cechą - dużym
promieniem działania, co dodatkowo wzmacniało jego możliwości na
polu walki.
Dzięki temu udanemu projektowi już w lipcu 1941 roku
uchwała Najwyższej Rady ZSRR nagrodziła A.N. Tupolewa i jego grupę
konstruktorów, zwalniając ich przedterminowo z wiezienia za tak
udany projekt. Co ciekawe, mimo udanego projektu samolot ten nie
wszedł jednak do produkcji seryjnej. Może dlatego, że zakłady,
które miały go produkować, w tym czasie wytwarzały myśliwce
Jakowlewa. Co się odwlecze, to nie uciecze. Do tematu tego samolotu
powrócono po słynnej bitwie pod Kurskiem zakończonej w sierpniu
1943 roku. Maszynę jeszcze bardziej unowocześniono, czyniąc go
łatwiejszym w produkcji i opracowując w nim jeszcze lepsze osiągi,
gdyż zamontowano w samolocie 103W nowsze silniki M-82FNW. Wyniki
testów wykazały dalsze polepszenie osiągów maszyny. Samolot stał
się wzorcem dla seryjnego Tu-2S.
W 1949 roku 8 fabrycznie nowych
samolotów Tu-2S trafiło do Polski, gdzie zostały one wcielone do 7
Samodzielnego Pułku bombowców stacjonujących wtedy na poznańskim
lotnisku Ławica. Maszynę tę planowano początkowo wprowadzić do
całego pułku. Miały one zastąpić sukcesywnie wykruszające się
powoli samoloty Pe-2FT. Szybko jednak odstąpiono od tego pomysłu,
gdyż dowództwo zdecydowało się zakupić jeszcze bardziej
nowoczesny sprzęt w postaci samolotów odrzutowych. Trzy samoloty
Tu-2S o nr ogonowych: 01,02 i 8 trafiły również do lotnictwa
marynarki wojennej zasilając 30. Pułk Lotnictwa MW, a pozostałe do
celów pomocniczych, między innymi do 19 Eskadry Holowniczej w
Słupsku.
W późniejszym czasie maszyna o nr ogonowym 8 trafiła do
Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie. Inny z kolei samolot, który
został przerobiony na wersję eksperymentalną do treningu skoczków
spadochronowych, w 1964 roku trafił do Muzeum Lotnictwa Polskiego w
Krakowie. Era bombowców tłokowych w polskim lotnictwie wojskowym
zakończyła się wraz z pojawieniem się słynnych samolotów
odrzutowych typu Ił-28.
Tekst Krzysztof Kirschenstein
zdjęcia zbiory Wacława Hołyśia i autora