
Tematem ćwiczeń był konflikt fikcyjnych państw Mondy i Wislandii. Tłem konfliktu były interesy gospodarcze - konkretnie zaopatrzenie w gaz i ropę. Kryzys przeradza się w lokalny konflikt zbrojny pomiędzy Mondą a Wislandia. W operacji obronnej Wislandi uczestniczyło 6 okrętów Marynarki Wojennej, którego zadaniem było powstrzymanie sił powietrznych Mondy ogniem rakietowo-artyleryjskim. Następnie zadania obronne przejęły samoloty

Widowiskowe uniki oraz użycie flar przez MiGi pozostawiły niezapomniane wrażenia. Ostatecznie wróg, którego role odgrywały MiGi, został zmuszony do odwrotu, jednak Wislandczycy okupili walkę stratą jednego samolotu i musieli udzielić pomocy dwóm pilotom. Zadanie ewakuacji z zagrożonego terenu przypadło śmigłowcom ratowniczym Sił Powietrznych Mi-8RL Hip oraz W3RL Sokół. Spektakularna akcja ratownicza zakończyła się sukcesem. Obronę wybrzeża przed atakiem sił powietrznych wroga prowadziły równocześnie baterie rakiet przeciwlotniczych średniego zasięgu "Newa", 23-milimetrowe działka i ręczne wyrzutnie rakiet przeciwlotniczych.Wojska agresora dokonały również próby desantu na plażę, odparcie ataku realizowała piechota zmechanizowana wspieraną przez bojowe wozy

Odparcie desantu było ostatnim etapem manewrów.Na zakończenie pokazów, na lotnisku poligonowym można było z bliska przyjrzeć się sprzętowi wojskowemu, użytemu w ćwiczeniach w Ustce. "Anakonda 2010" miała na celu przede wszystkim sprawdzenie efektów sześcioletniego cyklu szkolenia wojska w prowadzeniu operacji połączonych wszystkich rodzajów sił zbrojnych.Wojskowi podkreślali jednak za każdym razem, że scenariusz był całkowicie fikcyjny. Kierownikiem ćwiczeń "Anakondy 2010" był gen. broni Edward Gruszka - dowódca operacyjny Sił Zbrojnych. Gen. dyw. Jerzy Michałowski był szefem sztabu ćwiczeń. Manewrom w Ustce przyglądali się w środę attache wojskowi kilku państw.
tekst: Krzysztof Godlewski zdjęcia:Krzysztof Godlewski, Krzysztof Kozakowski