Wyszukiwarka

Aviateam.pl na Facebook

Anakonda 2010

Kategoria: Lotnictwo wojskowe Utworzony: 2010-10-13 Autor: Godlewski Krzysztof

Ponad 7 tys. żołnierzy, 25 samolotów, 23 śmigłowce, 16 okrętów oraz ok. tysiąca pojazdów, w tym 120 czołgów i bojowych wozów piechoty z jednostek Wojsk Lądowych, Sił Powietrznych i Marynarki Wojennej oraz funkcjonariusze służb cywilnych (straży pożarnej, policji, straży granicznej i urzędnicy samorządowi) z różnych części Polski wzięło udział w 10-dniowych ćwiczeniach "Anakonda 2010", które odbywały się na poligonach w Ośrodku Szkolenia Poligonowego Wojsk Lądowych w Orzyszu na Warmii i Mazurach, na morzu a zakończenie ćwiczeń w Centralnym Poligonie Sił Powietrznych w Ustce.

Tematem ćwiczeń był konflikt fikcyjnych państw Mondy i Wislandii. Tłem konfliktu były interesy gospodarcze - konkretnie zaopatrzenie w gaz i ropę. Kryzys przeradza się w lokalny konflikt zbrojny pomiędzy Mondą  a Wislandia. W operacji obronnej Wislandi uczestniczyło  6 okrętów Marynarki Wojennej, którego zadaniem było powstrzymanie sił powietrznych Mondy ogniem rakietowo-artyleryjskim. Następnie zadania obronne przejęły  samoloty myśliwsko-bombowe SU-22, które najpierw zbombardowały cele nawodne i w kolejnym ataku ostrzelały pociskami rakietowymi oraz działkami wrogie jednostki morskie. Podczas obrony Wislandii doszło również do bezpośredniej walki powietrznej dwóch myśliwców MiG-29 z dwoma maszynami F-16 Fighting Falcon. Piloci zaprezentowali niesamowite zwroty bojowe pokazując niezwykłą manewrowość obu typów maszyn.

Widowiskowe uniki oraz użycie flar przez MiGi pozostawiły niezapomniane wrażenia. Ostatecznie wróg, którego role odgrywały MiGi, został zmuszony do odwrotu, jednak Wislandczycy okupili walkę stratą jednego samolotu i musieli udzielić pomocy dwóm pilotom. Zadanie ewakuacji z zagrożonego terenu przypadło śmigłowcom ratowniczym Sił Powietrznych Mi-8RL Hip oraz W3RL Sokół. Spektakularna akcja ratownicza zakończyła się sukcesem. Obronę wybrzeża przed atakiem sił powietrznych wroga prowadziły równocześnie baterie rakiet przeciwlotniczych średniego zasięgu "Newa", 23-milimetrowe działka i ręczne wyrzutnie rakiet przeciwlotniczych.Wojska agresora dokonały również próby desantu na plażę, odparcie ataku realizowała piechota zmechanizowana wspieraną przez bojowe wozy piechoty BWP 1, śmigłowce szturmowe Mi-24, wyrzutnię rakietową BM-21, samobieżne haubice "Goździk", kierowane pociski przeciwpancerne Malutka i Spike , 23-milimetrowe działka przeciwlotnicze oraz ogień artyleryjski prowadzony z czołgów.Efektowne fontanny wody i piachu co chwile wznosiły się w powietrze, huk strzeleckiej i artyleryjskiej kanonady potęgował wrażenie autentycznych wydarzeń.Nieprzyjaciel mimo prowadzenia silnego ostrzału pozycji obrońców z okrętów i ataku samolotów szturmowych został zatrzymany, a następnie odrzucony przez wojska Wislandii.

Odparcie desantu było ostatnim etapem manewrów.Na zakończenie pokazów, na lotnisku poligonowym można było z bliska przyjrzeć się sprzętowi wojskowemu, użytemu w ćwiczeniach w Ustce. "Anakonda 2010" miała na celu przede wszystkim sprawdzenie efektów sześcioletniego cyklu szkolenia wojska w prowadzeniu operacji połączonych wszystkich rodzajów sił zbrojnych.Wojskowi podkreślali jednak za każdym razem, że scenariusz był całkowicie fikcyjny. Kierownikiem ćwiczeń "Anakondy 2010" był gen. broni Edward Gruszka - dowódca operacyjny Sił Zbrojnych. Gen. dyw. Jerzy Michałowski  był szefem sztabu ćwiczeń. Manewrom w Ustce przyglądali się w środę attache wojskowi kilku państw.


tekst: Krzysztof Godlewski zdjęcia:Krzysztof Godlewski, Krzysztof Kozakowski
57
65