Wyszukiwarka

Aviateam.pl na Facebook

Przechwycenie Tu-22

Kategoria: Wspomnienia najlepszych Utworzony: 2012-12-23 Autor: Kirschenstein Krzysztof

W czerwcu 1986 roku w jednym z dni lotnych 62 Pułku Lotnictwa Myśliwskiego Obrony Powietrznej Kraju, bazującego na lotnisku wojskowym Poznań-Krzesiny (KAMERA), wykonywane są loty dzienne w godz. 9:00 - 16:00. Piloci mają realizować swoje programowe ćwiczenia-zadania w powietrzu. Są to m.in.: loty do stref na średni pilotaż, loty po trasach, loty na przechwycenie w przedziale wysokości od 7600 do 8250 metrów, loty po systemie na 3650 metrów oraz zbiórki klucza w łańcuszku radiolokacyjnym z dwukrotnym zajściem i jego rozpuszczeniem do lądowania z wysokości systemu. Lotnisko i okolice, jak zawsze na krzesińskich lotach, rozrywa potężny huk silników odrzutowych od startujących na dopalaczu myśliwców.

Loty dzienne pułk wykonuje w TWA przy zachmurzeniu 8/10 chmur warstwowych o dolnej podstawie - pierwszej warstwy 800 metrów i widzialnościach poziomych ponad 10 km. 62 PLM planowo realizuje zadania w powietrzu samolotami MiG-21PFM i TS-11 Iskra. Zamówione lotniska zapasowe dla poznańskiego pułku to: Piła (kryptonim Mangan), Powidz (Grabina), Wrocław (Hydrolog). Zabezpieczenie radiolokacyjne, łączność i UL zapewniały środki własne lotniska: DRL, BRL, KNS, RSL, FAZA, RCN, system świetlny Łucz-57, APM-90 ustawionych w tzw. bramce, środki 31 Połączonego Stanowiska Dowodzenia PŁSD, jak i środki dyżurne 3 Korpusu Obrony Powietrznej.

Nawigatorskie zabezpieczenie lotów w bliższej strefie odpowiedzialności realizowane jest z wieży przez chorążych nawigatorów klasy mistrzowskiej i instruktorów: Franciszka Słońskiego i Kazimierza Pawlaka oraz najmłodszego stażem nawigatorskim Janka Grondę. W dalszej strefie odpowiedzialności z głównego punktu naprowadzania GPN są obecni znakomici nawigatorzy i instruktorzy z korpusu chorążych: Jerzy Kowalski, Zdzisław Stępiński i Andrzej Hutek. Kierownikiem lotów na wieży był zastępca dowódcy pułku ds. liniowych, lotnik-myśliwiec, człowiek w swej klasie niezwykle doświadczony - ppłk pil. Leopold Paul. Planowa tabela lotów jest realizowana bez większych trudności, co potwierdza tylko, że wszystkie służby lotniska wraz z technikami i pilotami wykonują we właściwym czasie swoje czynności i zadania. Tak się złożyło, że w tym okresie czasowym 62 PLM był w grafiku dyżurów w systemie Obrony Powietrznej i pułk utrzymywał dyżur bojowy, tzw. parę dyżurną, wystawioną przez samoloty myśliwskie MiG-21PFM w gotowości bojowej nr 2.

To zadanie było i jest priorytetem we wszystkich jednostkach bojowych bez względu na ich rodzaj i typ sprzętu będącego na ich wyposażeniu. Dobór załóg i służb zawsze musi być najwyższej klasy, z odpowiednimi warunkami poziomu wyszkolenia, bowiem spoczywa na nich najważniejsze zadanie - obrona sektora odpowiedzialności terytorium państwa i państw układu militarnego w złożonych warunkach atmosferycznych, w dzień i w nocy oraz przy minimum do startu statków powietrznych danego typu. Dla dowództwa, na etapie planowania lotów, ułożenie PTL zawsze rodziło pewne problemy natury kadrowej. Minimum czterech pilotów z najwyższymi kwalifikacjami, często instruktorów, należało wyłączyć z lotów planowanych, wyznaczając ich na dyżur bojowy, zaś młodych pilotów trzeba przecież szkolić. Podczas trwania tych lotów, nagle, rozlega się alarm. Niezależnym systemem obiegu informacji, na wieżę zostaje przesłany sygnał "rozkaz", by osiągnąć gotowość bojową nr 1 dla pary dyżurnej. W tym momencie kierownik lotów (KL) ppłk pil. Leopold Paul i dyżurny kierownik lotniska (DKL) mjr pil. Wiesław Głuszczenko, zaczynają działać według procedur.

Przekazywane są komendy i hasła. Piloci z pary dyżurnej - kpt. pil. Roman Wosik i kpt. pil. Kazimierz Zientarski - natychmiast ruszają dyżurną osobową nyską w stronę "stojanki", gdzie znajdują się ich samoloty. Biegną technicy, uruchamiają zasilanie samolotów z tzw. AP. W eterze słychać po chwili głosy pilotów zgłaszających się indywidualnymi indeksami. GPN informuje wieżę, że przerywa dalszą realizację zadań w powietrzu dla załóg samolotów lecących na przechwycenie i po zaplanowanych trasach, które były zarezerwowane dla 62 PLM na dzisiejsze loty. Nawigatorzy naprowadzania przekazują na wieżę w kolejności indeksy pilotów powracających z przerwanych już zadań, a będących jeszcze w ich dowodzeniu, bowiem muszą się zająć niezidentyfikowanym obiektem, który naruszył sektor OP. W tym czasie pada już decyzja o uruchomieniu pierwszego samolotu z pary dyżurnej na małą wysokość -"bez produktów", ale z amunicją bojową 200 szt. w GSz-23. Komendę na start z kursem zachodnim 300 stopni otrzymuje od KL, na co błyskawicznie reaguje myśliwiec prowadzony przez kpt. pil. Kazimierza Zientarskiego. Padają komendy w sieciach dowodzenia. Ruszył system sił i środków skierowanych w jednym tylko celu, aby jak najszybciej dolecieć, rozpoznać i przechwycić nieznanego intruza. Nawigatorzy naprowadzania, ukryci pod powierzchnią ziemi, mając za oczy anteny radarów PŁSD, wypatrują celów na ekranach wskaźników obserwacji okrężnej. Rozpoznano jeden niezidentyfikowany obiekt.

Następuje podział zadań i przydział tego obcego do ścisłej obserwacji. Na planszecie sytuacji powietrznej w PŁSD wprawna ręka żołnierza - planszecisty wyrysowuje drogę, jaką cel przemierza w naszym sektorze OP. Na PŁSD nieustannie są przekazywane rozkazy i wymieniane komendy do rakietowców, radiotechników, rozpoznania i lotników, jak również meldunki do przełożonych. Nawigatorzy naprowadzania analizują zaistniałą sytuacje powietrzną. Już obserwują na swych ekranach ich myśliwiec, który po wykonaniu niezbędnych procedur i otrzymaniu zgody z wieży bardzo dynamicznie wystartował. Nawigatorzy nawiązują łączność z kpt. pil. Kazimierzem Zientarskim. Skierowanymi do niego komendami radiowymi wprowadzają jego samolot myśliwski na wstępną rubież przechwycenia lecącego naruszyciela. Nadal nie wiadomo, jaki to cel, ale wiadomo, że porusza się na wysokości 900 metrów z prędkością 600 km/h, lecąc kursem 150 stopni, a więc w chmurach; znajduje się 100 metrów powyżej ich dolnej podstawy. To może trochę utrudnić zadanie ewentualnego rozpoznania wzrokowego, ale na pewno nie samego przechwycenia obcego.

Nawigatorzy GPN dzielą się zadaniami. Jedni dowodzą własnym myśliwcem, inni kierują komendy radiowe do załóg samolotów własnych, będących w ich dowodzeniu i ustawiają je na kurs w kierunku macierzystego lotniska. Na ustalonej rubieżny przekazują nawigatorom kontroli strefy bliższej w stosownej kolejności najbliższe powracające załogi, indeksy, kursy, wysokości i pozostałości paliwa. Cel zmienia kurs w prawo na 180 stopni i kieruje się na poznański punkt, czyli lotnisko. Na drodze jego lotu najpierw jest Poznań, a za miastem zaraz lotnisko. Czas w takich momentach jak zawsze nieubłaganie szybko płynie, drogi ubywa, a myśliwiec kierowany komendami nawigatorów z ziemi też dostaje dane na zmianę kursu i wysokości. Majestatyczny MiG-21PFM zbliża się do celu z tylnej półsfery. Pilot zapewne zaraz po włączeniu zobaczy go na radarze pokładowym i rozpozna. Nagle nawigatorzy z GPN wysyłają zapytanie do nawigatorów na wieży (Janka Grondy i Franka Słońskiego), czy obserwują cel. Ci ze stoickim spokojem odpowiadają, że widzą cel oraz ich myśliwiec. Ta odpowiedz wystarczyła, aby po krótkiej wymianie słów ze przydzielić nawigatorom z wieży końcowe zadanie naprowadzenia. GPN bowiem zauważył narastający problem z dalszą, skuteczną obserwacją celu. Prawdopodobnie taką taktykę wybrała załoga lecącego samolotu.

Nawigatorzy GPN przewidzieli to zagrożenie dla własnego myśliwca, bowiem cel już to wykorzystał. Zespół nawigatorów w wieży zawsze prowadzi pełną obserwację przestrzeni powietrznej w rejonie lotniska dzięki własnym niezależnym środkom radiolokacyjnym (innym niż GPN ). Stąd te pytania i wzajemna pomoc. Kpt. Zientarski przeszedł teraz pod opiekę nawigatorów z wieży. Cel po chwili zmienił kurs na 130 w lewo, tuż przed miastem. Nawigatorzy Janek Gronda i Franek Słoński mają teraz swojego pilota na swoim dowodzeniu. Zmieniają zakres skali wskaźnika obserwacji WOO na dokładniejszy, zmieniając rodzaj pracy swojego radaru; potencjometrem czułości sygnału wyostrzają echa lecących obiektów. Podpierają się pelengiem i wprowadzają pilotowi małe poprawki do kursu w prawo, w tylną półsferę lecącego celu na odległość około 10 km. Ta wysokość pozwoli pozostać bezpiecznie 100 metrów nad górną granicą pierwszej warstwy chmur. Pomyślano, że jeżeli cel nie zmienił wysokości to go dopadną na północnych rubieżach miasta tak, aby intruz nie mógł już wykonać zadania. Napięcie sięga zenitu.

Ważą się losy zaangażowanych zespołów ludzkich w 62 PLM i na PŁSD. Nagle pilot po włączeniu "wysokiego"- podaje w eter: "Cel widzę na stacji w odległości 8, poniżej z przodu". To jest najważniejsza informacja dla całego zespołu dowodzenia na ziemi. Zespół prowadzący swojego pilota wie już, że Kazik na pewno "go nie odpuści", zaś ten zwiększa prędkość swojego myśliwca. Na ekranach WOO widać dynamikę impulsu myśliwca zbliżającego się do celu. Rozlega się głos pilota, jego spokojna komenda: "Na rozpoznaniu cel nie odpowiada, cel obcy, wykonuję przechwycenie. Cel przechwyciłem, wyprowadzam w lewo na wysokości 1500 metrów". Nawigatorzy potwierdzają wysokość, pytając o pozostałość paliwa; pilot odpowiada, że ma jeszcze o 300 litrów za dużo, aby lądować z tego miejsca. Podają pilotowi w takim razie nowy kurs w PZKL na daleką, długą prostą i do lądowania z prawym zakrętem, a na prostej wcześniejsze wypuszczenie podwozia. W tym samym czasie wieża i GPN wymieniają szczegółowe dane potrzebne do meldunku dla dowództwa i przełożonych o rubieżny, na której cel został przechwycony, w jakim czasie na jakiej wysokości. Po dłuższej chwili pilot samolotu MiG-21PFM należącego do 62 PLM OPK z Poznania jest już na wyrównaniu, znajdując się nad progiem pasa RNY 12. Jak się później okazało, naruszycielem był tzw. cel kontrolny lecący na sprawdzenie środków OP Układu Warszawskiego w postaci samolotu bombowego, naddźwiękowego Tu-22 z bazy rosyjskiej WWS. Maszyna wykonywała zadanie bojowe w czasach pokoju; leciała przez NRD, nasz kraj i dalej na wschód do ZSSR. Zadanie przez 62 PLM OPK zostało wykonane doskonale. Kiedy "tutka", jak w gwarze pilotów określa się Tu-22, wyleciała już z kontrolowanego rejonu i emocje opadły, dyżurny ruchu lotniczego lotniska st. sierż. sztab. Edwin Kubiak przekazał na wieżę zgodę operacyjną na kontynuowanie przerwanych lotów dla pułku. Po zakończonych lotach jak zawsze odbyło się ich omówienie.

Rozmów i dzielenia się wrażeniami na temat tego naruszyciela było wiele. Byli i tacy, co zobaczyli wielką, srebrną sylwetkę "tutki" w "oknie" między chmurami. Również sam pilot odczuł na własnej skórze, jakie wrażenia pozostają w pamięci podczas przelotu w pozostawionych strugach wylotowych dwóch potężnych silników odrzutowych bombowca naddźwiękowego. Pułk niemalże bojowo zdał egzamin wzorowo.


Opracowanie tekstu Jan Gronda i Krzysztof Kirschenstein

Zdjęcia z archiwum autorów.

          Objaśnienia do tekstu

TAG - Telefoniczny Aparat Głośnomówiący - bezpośrednie łącze pomiędzy osobami funkcyjnymi

GPN - Główny Punkt Naprowadzania przypisany dla danego pułku w sektorze obrony powietrznej (rejonie tzw. odpowiedzialności obrony)

WOO - Wskaźnik Obserwacji Okrężnej (zobrazowane na monitorze informacje dla nawigatora ze stacji radiolokacyjnych obserwacji przestrzeni powietrznej dookrężnej, tj. 360 stopni obrotu poziomego anten)

Peleng -określenie namierzania statku powietrznego

bez produktów - czyli bez rakiet bojowych (zdejmuje się je na wyraźny rozkaz tuż przed uruchomieniem samolotu do startu, cel jest bowiem kontrolny lub znany dla najwyższych przełożonych)

PS. Pragnę tym skromnym materiałem podziękować wszystkim nawigatorom służącym w 62 PLM OPK, jak również pozostałym do dziś pracującym w całym kraju za ich odpowiedzialną pracę, a mojemu serdecznemu Przyjacielowi Jankowi Grondzie za okazaną pomoc i duże wsparcie przy realizacji powyższego artykułu, który przyniósł zadowolenie i stał się nowym doświadczeniem.