Ciepły, niedzielny poranek w Teksasie. Tak rozpoczyna się dzień, w którym
zaplanowałem zwiedzanie muzeum lotnictwa w Dallas. Jak każdy entuzjasta
lotnictwa nie mogłem się doczekać chwili, kiedy zobaczę

sporą kolekcję
wojskowych samolotów. Od zawsze interesowały mnie maszyny bojowe, a w Stanach
Zjednoczonych jest ich bardzo dużo, w końcu to tu miał miejsce pierwszy lot
samolotu, a historia lotnictwa wojskowego jest bardzo obszerna. Malowania
samolotów, naszywki lotnicze - wszystko to bardzo zakorzeniło się w tradycji i
lotniczym życiu. "The Cavanaugh Flight Museum" mieści się na lotnisku Addison
(KADS). Dojazd do lotniska nie jest trudny; bardzo dobrze oznakowane drogi,
tablice informacyjne o muzeum ułatwiają dotarcie do celu. Jest to szereg
nowoczesnych budynków oraz hangarów umieszczonych pomiędzy płaszczyznami
postojowymi samolotów, gdzie odbywa się na co dzień ruch lotniczy. Na pierwszy
rzut oka przypomina to budynek małego portu lotniczego, ponieważ obok stoją małe
samoloty biznesowe oraz nowoczesne awionetki. Zaraz za hangarami jest pas
startowy, z którego co kilkanaście minut startuje większy samolot pasażerski.
Zwiedzanie muzeum rozpoczyna się od sali z obrazami. Dają one świadectwo
historii lotnictwa z pierwszej i drugiej wojny światowej. Na uwagę zasługują
żywe niemalże obrazy samolotów oraz lotników.

Najbardziej usatysfakcjonowało
mnie zdjęcie pilota Francisa Stanley'a "Gabby" Gabreski, czyli Franciszka
Gabryszewskiego. Był to amerykański lotnik pochodzenia polskiego, któremu
zaliczono według wojennego systemu stosowanego w lotnictwie wojskowym aż 34
samolotów. Obok na ścianie wisiały fotografie pierwszych astronautów oraz
pionierów lotnictwa. Nie sposób było pominąć ujęć walk powietrznych Spitfire?ów,
Mustangów. Przechodząc do drugiego budynku, odnosimy wrażenie, jakby czas się
zatrzymał. Otaczają nas samoloty z pierwszej i drugiej wojny światowej pięknie
odrestaurowane, jakby wprost czekały, aż jakiś śmiałek poderwie je do lotu.
Przede wszystkim moją uwagę przykuł Fokker Dr.I. Trójpłatowiec w kolorze
czerwonym to już przecież romantyczna wręcz legenda dotycząca pierwszych
myśliwców. Nieodłącznie wiąże się to z asem myśliwskim - Manfredem von
Richthofenem. Obok stoją bombowce z wymalowanymi na kadłubach "pięknościami",
czyli "pin up girls". Między kolejnymi hangarami umiejscowione są myśliwce z
ciężkiego i trzymającego w napięciu okresu zimnej wojny - sowieckie MiG-15,
Mig-21 w bardzo oryginalnym malowaniu, a także: srebrny F-104, ogromny F-105
Thunderchief i F-4 Phantom. Liczną część samolotów

stanowi niegdysiejsza
własność NAVY.
Dotychczas miałem tylko możliwość podziwiania maszyn
stacjonujących na lotniskowcach jedynie w telewizji bądź na zdjęciach, a teraz,
stojąc przy nich, mogłem zobaczyć, jak wielkie są to konstrukcje, jak choćby:
FG-1D Corsair, P-47N Thunderbolt, Grumman FM-2 Wildcat. North American AT-6/SNJ
Texan North American T-28B Trojan. Większość tych samolotów jest zdolnych do
lotów. Co ciekawe, można skorzystać z takiej możliwości i przeżyć nie lada
przygodę. Niestety nie miałem na tyle wolnego czasu, by na krótki czas wcielić
się w postać jednego z nieustraszonych pilotów II wojny światowej, ale wierzę,
że jeszcze zdarzy się taka okazja, bo to zapewne fascynujące doświadczenie.
Oczywiście cały swój pobyt upamiętniłem na fotografiach i wszystkich serdecznie
zachęcam do zwiedzania tego cennego muzeum.
Tekst i zdjęcia: Marcin Zołotucho