Kolejną
osobę, którą
dziś
przedstawiam
na łamach naszej strony o
przypinaniu skrzydeł Ojczyźnie,
jest znany prawie wszystkim sympatykom
lotnictwa, a
którym
literatura lotnicza nie jest obca -
dr Lechosław Musiałkowski
z Poznania.
Z
Leszkiem znam się już kilka dobrych lat i mogę powiedzieć
o Nim w samych superlatywach. Jego
ponadprzeciętne zaangażowanie, kreatywność oraz poświęcenie w
dotychczasowej pracy na
rzecz krzewienia historii i tradycji lotnictwa polskiego - stawiają
Go w pierwszym szeregu najbardziej zasłużonych i popularnych dziś
publicystów nie tylko tematyki lotniczej -
za co dowódcy 62. plm
z Krzesin i 17. Eskadry z Ławicy dwukrotnie nadali mu odznaki swych
jednostek z tradycyjnymi godłami poznańskich Kruków.
Jest ponadto człowiekiem wyjątkowo koleżeńskim, o dużej kulturze
osobistej, zawsze służącym radą i pomocą. Jego
dorobek publicystyczny jest niemały; jest
współautorem
monografii wydanych przez AJ-Press (Adama Jarskiego) B-25 Mitchell,
Łódź
latająca Catalina czy
Polscy lotnicy na Mosquiuto. Pozycja
De
Havilland Mosquito, Bomber Aircraft of 305 Squadron - była
książką
miesiąca w 2014 r.(Book of the Month), Polskie Skrzydła MiG-17,
typy broni i uzbrojenia; samolot bombowy Boston (Havoc), samolot
transportowy C-47, oraz
szereg bardzo ciekawych publikacji chociażby w miniReplice gdzie
w znakomity sposób opisywał monografie
samolotów i śmigłowców w polskim lotnictwie takich jak; Iły-28,
Mi-4A i Mi-4ME, Lim-5M czy Tu-2 i Pe-2. (te samoloty i śmigłowce
jak
sam przyznał
miał okazje i przyjemność oglądać w locie!- stąd zamiar ich
opisania)
Lechosław
Musiałkowski szkołę
podstawową i średnią skończył
w 10 lat, ale studiował 11 lat. Najpierw biologię na Uniwersytecie
w Poznaniu. Po studiach został asystentem w Zakładzie
Biologii Akademii Medycznej. Z
młodego pracownika naukowego - znowu stał się studentem.
Oczywiście
tym razem - uczelni medycznej. Medycynie pozostał wierny, ale jak
przyznaje, czuje
się wychowankiem Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza jako jego
prawdziwej Alma Mater.
Historia lotnictwa, modelarstwo, zbieranie
dokumentów, zdjęć,
odznak lotniczych, to Jego namiętność.
Pasji tej poświęca
cały swój
wolny czas. Żona Elżbieta
i córka Ida
nie tylko tolerują pasję pozazawodowe, ale również pomagają
w ich uprawianiu. Zapytałem
Go skąd
u niego wzięła
się ta pasja do lotnictwa, to mi odpowiedział, że od spoglądania
w niebo, bo tam zawsze dużo się działo, dodając "Moje
zainteresowania lotnicze stwarzają możliwość odprężenia po
trudnej pracy lekarza i po kłopotach wynikających z szarej
rzeczywistości".
Dodam tylko, że nim przeszedł na emeryturę był lekarzem Ośrodka
Toksykologicznego i Oddziału Chorób Zawodowych szpitala im. F.
Raszei w Poznaniu.
Jego
pasja i zainteresowanie lotnictwem
sprecyzował już jako 6 letni chłopiec,
fascynując
się przelatującymi
samolotami typu Li-2 i CSS-13. Potem jeszcze większe wrażenie zrobiły
na nim samoloty szturmowe Ił-2 i Ił-10, a później
odrzutowe Ił-28
i Lim-2. Czytając
w podstawówce
jedynie dostępny, ale ciekawy wtedy tygodnik "Skrzydlata Polska"
powiększał
wiedzę o lotnictwie i ludziach mu oddanych. Z upływem
lat zainteresowania
Leszka zaczęły nabierać
wymiaru prywatnych historycznych dociekań.
W połowie lat sześćdziesiątych zaczął sprowadzać różnojęzyczną
literaturę na temat lotnictwa, poszukiwać fotografii lotniczych i
dokumentować dzieje polskich skrzydeł. Pomocne w tej działalności
okazały się przypadkowe kontakty z seniorami lotnictwa. Ludzi tych
poznawał jako swoich pacjentów. Pisząc
o lotniczych zainteresowaniach Leszka
nie sposób pominąć
jego pasji modelarskiej. Wykonywanymi przez siebie modelami
samolotów, zawsze chciał w swoisty sposób uzupełnić
dzieje polskiego lotnictwa.
Zgromadzona, a właściwie stworzona kolekcja modeli w skali 1:72 składa się z dwóch części. Pierwszą stanowią samoloty od 1939 roku na których walczyli, bądź wykonywali loty o innym charakterze, Polacy na wszystkich frontach drugiej wojny światowej. Drugą zaś częścią tworzą modele samolotów ludowego Lotnictwa Polskiego od jego początku do chwili obecnej. Jako ciekawostka - Leszek odtwarza wygląd swoich modeli na podstawie materiałów dokumentalnych przez co nabierają innej barwy. Wykonywanie takiego modelu zabiera mu niezliczona ilość godzin, jednak efekt jest taki, że jeszcze dziś mógłby stanowić groźną konkurencje na poważnych zawodach modelarskich. Lotnik zawsze był żywą personifikacją mitycznego Ikara. Obyśmy wszyscy, którzy podejmujemy się pisania o ludziach służących w naszym lotnictwie, potrafili tę wspaniałą legendę kultywować. Leszkowi, który teraz jest już na zasłużonej emeryturze i ma z pewnością więcej czasu na oddawanie się swojej pasji, a której jest wierny od dziecka i niech tak już zostanie do końca - czego mu z nieskrywaną szczerością życzę.
Krzysztof Kirschenstein