Dziś
z racji siódmej rocznicy śmierci mojego serdecznego kolegi Mariana
Mikołajczuka, chcę
przywołać Go w mojej pamięci, gdyż
na trwałe zapisał
się złotymi zgłoskami w naszą lotniczą brać. Niech ten kolejny
skromny
materiał, będzie symbolicznym, osobistym podziękowaniem dla Niego
za trud, wysiłek i wkład w popularyzację polskich skrzydeł.
Zawsze
elegancki,
kulturalny
o przyjacielskim i pogodnym usposobieniu, mający w sobie ogromną
wrażliwość.Współpraca
z
nim
przebiegała, można powiedzieć, wręcz wzorowo, często do siebie
dzwoniliśmy, kończąc zawsze nasze długie rozmowy w dobrych
nastrojach i bezpiecznej, koleżeńskiej atmosferze. Nigdy nie
odmówił mi pomocy, kiedy prosiłem Go o informacje czy unikatowe
zdjęcia. Poznaliśmy się bodajże w 2003 roku kiedy byłem w
Warszawie, odwiedzając przy okazji mojego serdecznego kolegę Mirka
Czaplickiego. Od początku naszej znajomości, Marian wykazywał
wysoką kulturę osobistą i serdeczny stosunek do mojej osoby.
Potrafił zjednać
sobie
uznanie i szacunek, co z czasem zaowocowało ścisłą współpracą.
Dziś raz jeszcze dziękuję na łamach naszego portalu, śp.
Marianowi za pomoc, otwartość i szczerą życzliwość, która
towarzyszyła mi podczas naszych wyjątkowych spotkań i wielu, wielu
przeprowadzanych rozmów. Ponadto dziękuję Mu za zaangażowanie we
wspólne dzieło wzmacniania więzi lotniczych, popularyzowania
historii i tradycji naszego lotnictwa. Jego
nagłe i niespodziewane odejście na zawsze pozostanie owiane mrokami
bolesnej tajemnicy...
Tak po latach wspomina Mariana, Jego serdeczna przyjaciółka - Pani Katarzyna Ochabska. "Czas ma tą nieubłaganą cechę, iż szybko umyka. Dziesiątego kwietnia mija siódma rocznica odejścia Mariana. Tak, to już siedem lat. Ja jednak ciągle mam wrażenie, iż rozmawialiśmy przecież niedawno. A to już tyle lat... Marian, mężczyzna wrażliwy, o duszy artysty. W swoich książkach rzeczowo przedstawiający lotnicze sprawy, dbający o szczegóły mozolnie gromadzone latami. Szkoda, iż w tej prozie nie widać jego zamiłowania do widzenia świata nad wyraz wrażliwie. Przymykał oczy i... gdyby miał właśnie w ręku pędzel powstałyby niezwykłe obrazy rzeczy i ludzi. W sposób tylko sobie właściwy widział i odbierał kolory, dźwięki, ale także twarze ludzi, szczególnie kobiet. Niestety nie zdążył tego fascynującego go świata, kłębiącego się w jego głowie, przełożyć na to, co moglibyśmy zobaczyć. Miał w głowie obrazy, które chciał namalować. Pięknie o tym mówił, ale już ich nie ujrzymy.
Marian rodzinnie związany był z Białą Podlaską, jego rodzice, Anna i Stanisław, pracowali w Podlaskiej Wytwórni Samolotów. Swoją książką "Lotnicze tradycje Białej Podlaskiej" wydaną w 2008 roku odbył sentymentalną podróż do swoich korzeni. Stąd wyniósł również zainteresowanie naszym lotnictwem, z zapartym tchem, wraz z kolegami oglądając to, co dzieje się na lotnisku. Miałam przyjemność być oprowadzaną po Białej przez Mariana. Chodziliśmy nie tylko po mieście, ale i po, niestety, zdewastowanym lotnisku. Ten niegdyś piękny obiekt z bogatymi tradycjami lotniczymi - wizytówka miasta i regionu - teraz ruina wywoływała przygnębienie. Po 2007 roku, gdy drgnęło ożywienie lotnicze w Białej, cieszył się, że jest chęć utrzymania lotniczego charakteru miasta, liczył na uratowanie tego wspaniałego historycznego obiektu lotniczego.
Planowaliśmy
wspólne podjęcie kilku lotniczych tematów, niestety już ich nie
będzie. Marian, "brat - łata" nie tylko swoją wiedzą, ale i
zdjęciami dzielił się z innymi. Zawsze chętnie pomagał. Szkoda,
iż są osoby, które nie tylko dziwnym trafem "zapomniały"
wspomnieć, iż wykorzystały zasoby i osobę Mariana. Jakby było
miło, gdyby ci, u których do dnia dzisiejszego "zapodziały się"
zdjęcia Mariana, umiejętnie chociaż ich użyli, ale i podali skąd
je mają.
Będąc w większym gronie zawsze był na uboczu, chętnie słuchał innych, ale był też bardzo bacznym obserwatorem. Coraz częściej bywał na pogrzebach kolegów, przyjaciół, pozostawały wspomnienia...
Opanowany, spokojny, choć często targały nim różne nastroje, kojone muzyką, której słuchał również pisząc o lotnictwie. Choć również dowcipny, z temperamentem i niezwykle romantyczny... I taki pozostaje w mojej pamięci - przymrużone oczy z lekkim uśmiechem na ustach, siła spokoju..."
Był
autorem wielu bardzo ciekawych materiałów związanych z lotnictwem
wojskowym. Opisywał
je w takich czasopismach, jak; Lotnictwo czy Lotnictwo z Szachownicą.
Prowadził
również serie monografii jednostek lotniczych. Starał się
przybliżać wszystkim sympatykom lotnictwa chociażby znane nam
pułki lotnicze, dzięki takim publikacjom jak: Lotnicze tradycje
Białej Podlaskiej, 66. Lotniczy Pułk Szkolny, Samolot myśliwski
MiG-15,
Jak-23,
Historia
Polskiego Lotnictwa Wojskowego 1945-1962, Uzbrojenie ZSRR i Rosji
1945-2000-2002 (2 części). Był autorem i współautorem wielu
innych ciekawych
wydań,
a także w miarę możliwości starał się jak najlepiej opisywać w
swoich materiałach lotniczych nasze powojennego lotnictwo wojskowe,
dokumentując je też unikatowymi fotografiami. Miał
w planach już przygotowane kolejne ciekawe materiały cyklu
dotyczącego pułków lotniczych i monografii
samolotów.
Ostatni projekt, nad którym pracował, to studium samolotu Ił-28 i 32 pułku z Sochaczewa. Niestety okazało się, że nieubłagany czas zabrał do wieczności kolejnego, wielkiego człowieka, który poświęcił wiele czasu pasji lotnictwu. Niech pamięć o Nim nie zaginie, zwłaszcza w najnowszych czasach, gdy tempo życia rośnie gwałtownie, a ludzie odchodzący do historii nad wyraz boleśnie często niestety popadają w zapomnienie.
Niech spoczywa w pokoju.
Krzysztof Kirschenstein