Wyszukiwarka

Aviateam.pl na Facebook

Pilot i samolot - zgrany duet

Kategoria: Lotnictwo cywilne Utworzony: 2012-10-14 Autor: Kania Jarosław

Latanie to nie tylko przygoda, przyjemność, ale także odpowiedzialność i dążenie do perfekcyjnego wyczucia maszyny, którą się pilotuje. Precyzja podprowadzenia samolotu do lądowania to gwarancja bezpiecznego ukończenia lotu.

Takim właśnie celom przyświecały jedne z ostatnich zawodów w sezonie - Zawody na Celność Lądowania o Puchar Przechodni Dyrektora Aeroklubu Nadwiślańskiego w Grudziądzu "Sokole Oko", które odbyły się 13 października 2012 roku we wspomnianym wyżej mieście. Od rana pogoda przyprawiała niejednego uczestnika i organizatorów o ból głowy. Mżawka, bardzo słaba widoczność i niska podstawa chmur nie napawały optymizmem. Kto jednak wierzy w profesjonalne prognozy pogody i jest optymistą, nie zawiódł się; w dalszej części dnia aura potwierdziła, iż tylko w tej szerokości geograficznej złota, polska jesień to fakt nad wyraz widoczny i odczuwalny.

Zawody rozpoczęły się punktualnie od konkurencji szybowcowej. Wyciągarka pracowała pełną mocą. Kolejno, na dwie liny wznosiły się szybowce na błękit nieba, by po zrobieniu kręgu nad lotniskiem w Lisich Kątach precyzyjnie usiąść i dojechać po przyziemieniu do oznaczonego, optymalnego punktu "zero". Warunki lotów były w zasadzie równe dla każdego. Latano na szybowcach SP-3039 (SZD 9bis Bocian) oraz na SP-3154 (SZD 50-3 Puchacz). W konkurencji szybowcowej lista zawodników biorących udział była dłuższa. Tu rywalizowało ze sobą 38 zawodników. W konkurencji samolotowej brało udział 18 pilotów, którzy do dyspozycji mieli Cessnę 150 (SP-AAN), którą również mógł polecieć piszący te słowa.

Konkurencja samolotowa polegała na tym, by przyziemić dokładnie w miejscu "zero" w pasie oznaczonym chorągiewkami. Każdy niedolot lub przelot kosztował pilota punkty karne. Tym sposobem można było być świadkiem pięknego pojedynku pilota z wszelkimi przeciwnościami, które chciały, by samolot dotknął albo zbyt wcześnie, albo za późno białego pola - punktu "zero". Niektórym szło to lepiej, innym mniej dobrze, ale to typowe dla wszelkiego rodzaju zawodów. Jest przegrany, by był wygrany. Najważniejsza była rodzinna, spokojna i przyjazna atmosfera konkurencji. Bez względu na wynik uśmiech towarzyszył każdemu opuszczającemu samolot pilotowi, bo przecież wynik jest ważny, ale ważniejsze to, co ponadczasowe - mówiąc prosto - latanie w przyjacielskim gronie.

O gości zadbano solidnie - można było posilić się ciepłą strawą w aeroklubowej stołówce, napić się kawy. Nie bez znaczenia dla wielu pilotów i tych, którzy chcą nimi zostać, były kuluarowe rozmowy, wymiana doświadczeń - rzecz naturalna przy takich okazjach. Całość zwieńczyło wieczorne ognisko z nagrodzeniem zwycięzców; niestety autor tych słów nie mógł być obecny na tej uroczystości. Oto zestawienie zwycięzców w obu kategoriach:

Szybowce:
1.Grzegorz Mosakowski - wynik 0,00.
2.Piotr Czarnowski - wynik 2,10.
3.Marek Chamera - wynik 2,20.

Samoloty:
1.Marek Chamera - wynik 0,00.
2.Piotr Makarowski - wynik 15.
3.Janek Szymański - wynik 21.

Kolejny raz przyjemnością było znaleźć się wśród ludzi ogarniętych pasją latania. Podziwiać można tylko, jak człowiek i samolot mogą stanowić jedność. Wszak maszyny podobno też mają duszę...

 Tekst i zdjęcia Jarosław Kania