Nie dla każdego wizyta w bazie lotniczej Sił Powietrznych RP jest chlebem
powszednim. W związku z tym niezwykłą okazją do namacalnego dosłownie kontaktu z
myśliwcami i innymi samolotami był „dzień otwarty

” w malborskiej 22 Bazie
Lotnictwa Taktycznego. Zaskoczeniem na plus było zainteresowanie zwiedzających –
korki od samego Malborka aż do Królewa Malborskiego były nie tyle męczące, co
poświadczające chęć krótkiego choćby obcowania z tym, co na co dzień dostępne
jest wyłącznie zmysłowi wzroku wysoko na niebie. Przede wszystkim już od głównej
bramy dało się wyczuć iście wojskową organizację. Każdy samochód kierowany był
na parking umiejscowiony w określonym punkcie. Osoby kierujące ruchem
odpowiadały na wszelkie pytania krótko i rzeczowo, co miało znaczenie w
sytuacji, gdy w lusterku wstecznym czy bocznym widziało się nieskończony ogonek
aut.
Atutem imprezy była też możliwość stosunkowo bliskiego dojazdu do miejsca
„dnia otwartego”, bowiem wia

domo, iż lotnisko wojskowe to potężna powierzchnia.
W samym miejscu pokazów szybko gromadzili się ludzie, wśród których panowała
rodzinna, sielankowa atmosfera. Głośno wyrażano satysfakcję z obecności w tym
miejscu oraz zagłębiano się w tematykę lotnictwa tym bardziej, że technicy
obecni przy każdym myśliwcu chętnie wpuszczali ludzi za barierki (oczywiście w
określonym porządku), by każdy - młodszy czy starszy - mógł poczuć się
prawdziwym pilotem choć przez minutę. Tu trzeba słowa pochwały skierować właśnie
do obsługi technicznej bazy w Malborku, bo pełniąc dyżur przy samolotach,
wykazali się nie tylko dużą wiedzą merytoryczną, ale też wielką cierpliwością,
odpowiadając na setki pytań. Oczywiście tego typu działania pociągały za sobą
konieczność uwiecznienia tej niepowtarzalnej chwili, zatem aparaty trzaskały
jeden za drugim, a każdy mógł cieszyć się sobą na zdjęciu na tle wspaniałej
maszyny wojskowej. Pogoda dopisała aż zanadto. Pełne słońce i związany z tym
upał sprawiły, iż dało odczuć się w tłumie zapotrzebowanie na zaspokojenie
pragnienia.
Co prawda można było napić się czegoś z lodówki, jednak wielkie
rzesze, nieprzewidziane zapewne przez organizatorów, szybko opróżniły lodówkę z
napojami. Dorośli mogli ugasić pragnienie piwem, ale ponieważ ono wzmaga głód,
równy tłum ustawiał się przed stoiskiem gastronomicznym. Trzeba było dość długo
i pokornie wyczekać, by ostatecznie otrzymać coś, co mogło zagłuszyć grające
kiszki. Być może kolejny raz wyszło na to, iż nie spodziewano się tylu gości na
malborskiej płycie, bo kolejka po jedzenie była naprawdę imponująca, większość
jednak ludzi nie widziała w tym problemu, przyjmując za normę taki stan rzeczy
na masowej imprezie. Wszak na tego typu przedsięwzięciach najważniejsze są
samoloty, tak też było i tym razem. Wieczny wciąż An-2 brał na swój pokład tych,
którzy Żuławy chcieli zobaczyć z lotu ptaka. Inne maszyny startowały
bezustannie, gromadząc przy barierkach zaciekawiony tłum.
Wystawa statyczna
gromadząca maszyny ultralekkie nie była niczym ograniczona, zatem można było
bezpośrednio zetknąć się z „maluchami” przestworzy. Samoloty myśliwskie, jakby
zachowując godność,

trzymały dystans wyznaczony barierkami, ale jak wspomniałem
wyżej, istniała możliwość zajrzenia do kabiny pod nadzorem wyrozumiałych
pracowników technicznych malborskiej bazy. W międzyczasie bliżej domku pilota
odbywały się pokazy modeli latających RC, straż pożarna miała pole do popisu, by
pokazać możliwości swojego sprzętu, w innych namiotach uczono udzielania
pierwszej pomocy, zatem każdy mógł znaleźć dla siebie coś atrakcyjnego,
przykuwającego uwagę. Dla ludzi obecnych na tego typu imprezach częściej, dla
spotterów, może lekki niedosyt stanowiła cisza na niebie, czyli brak pokazów
dynamicznych. Tu było nie najgorzej – we wczesnych godzinach popołudniowych
odholowano z wystawy statycznej
Su-22M4, by po jakimś czasie wystartowała
ona bardzo widowiskowo, stanowiąc w owym dniu największą chyba atrakcję dla
wszystkich zgromadzonych gości. Mało tego – myśliwiec z Mirosławca zatoczył krąg
i powtórnie przeszedł nad malborskim pasem, by dać szansę powtórnego zrobienia
zdjęć czy też po prostu wsłuchania się w ten hałas znamionujący moc i szybkość.
Nieoficjalnie wiadomo, iż za rok pokazy będą bogatsze, zatem warto o tym
pamiętać, by być świadkiem podniebnych wyczynów bohaterów z malborskiej bazy.

Po
wylocie myśliwca spora część ludzi opuściła teren, kierując się ku wyjazdowi z
lotniska. Tu znów należy się ukłon w stronę organizatorów, bo nie prowadzili oni
aut w tę samą stronę, co droga na imprezę, lecz dokładnie w odwrotną, co
potencjalnie zmniejszyło ruch na ciasnych asfaltówkach. Wyjazd prowadził krętą
drogą prosto do przedmieścia Malborka, zatem żadnych korków, żadnych przestojów,
żadnego dźwięku klaksonów zniecierpliwionych kierowców. Warto jeszcze dodać, iż
sama obecność wśród ludzi pilotów z 22 Bazy Lotnictwa Taktycznego w Malborku
uatrakcyjniła imprezę, bo przecież mieć do czynienia z wielką maszyną to
wrażenie nieodparte, ale porozmawiać z człowiekiem, który umie tę maszynę
okiełznać w powietrzu przy prędkościach niewyobrażalnych – to już czysta
przygoda. Do zobaczenia za rok.
Tekst Jarosław Kania
Zdjęcia aviateam.pl